wtorek, 1 maja 2012

"Mikromusic w Eterze"


Po tak długiej przerwie uznałam, że zainwestuję kapkę swoich słów w wyrażenie 4-letniej miłości do zespołu, który w 100% jest produktem wrocławskim. Mimo, że według mojego taty "w stylu polskim jest jedno naprawić, drugie spieprzyć", to jednak w tym muzycznym mechaniźmie wszystko zgrzyta w dobrym stylu.


To była miłość od pierwszego wejrzenia do... plakatu. Młoda kobieta, w sukience na tyle prostej, że nadal nigdzie nie mogę takowej znaleźć, w rękach trzyma wielki słój miodu i drewnianą łyżkę. Wszystko w klimacie leśnego chochlika złapanego na jednym z grzechów głównych - obżarstwie (dziwne, że bycie za ładnym nie jest karane!).




Plakat wyrwałam jeszcze w liceum, od gimnazjalistek rozdajacych go za skromną złotówkę, w ramach akcji pomocy schroniskom dla zwierząt...  Jakoś napisy Mikromusic i Sennik nie bardzo mnie wzruszały, więc zawisł w moim pokoju ze względów czysto estetycznych. Dopiero po pewnych czasie uznałam, że to dość głupie mieć na ścianie jeden, jedyny plakat i to jeszcze zespołu, o którym nie mam pojecia. Pierwszy kontakt z Mikromusic był perfekcyjnie amerykański, bo tekst cały czas mi przypominał:
"Oddychaj, Kochanie, oddychaj!
Unoś pierś do góry" a ja nie wiedziałam, czy siedzę w domu wlepiając oczy w YouTube'a, czy może leżę obok tej pani z plakatu, mruczącej mi do ucha słowa walki.


... i kula się potoczyła. Jedna płyta, druga, Sova, mijają 4 lata, a ja nadal wiernie klaszczę i wstaję na ich koncertach. I pocę się za każdym razem kiedy mam podejść po autograf, bo nie wiem jak nisko powinnam skłonić głowę, żeby okazać jak bardzo ich cenie!


Lecz nagle po tych latach dostaję prezent, w dodatku podwójny! CD - gdyby przypadkiem uszom było za mało masażu i DVD - żebym mogła mieć chociaż raz cały koncert tylko dla siebie! "Mikromusic w Eterze" - płyta na 10-lecie twórczości, zadedykowana psychopatycznym fanom, nagrana we wrocławskim klubie Eter przy pełnej widowni, z miejscem na czystą polszczyznę, całą gamę instrumentów, kilka hipnotyzujących min Dawida Korbaczyńskiego, momentów jam session i jednego głosiku, któremu nie potrzeba fejerwerków.


Oni po prostu wiedzą jak w tym kraju zrobić coś DOBREGO:

Skład zespołu:
Natalia Grosiak - wokal
Dawid Korbaczyński - gitarra
Robert Jarmużek - piano
Robert Szydło - bas
Adam Lepka - trąbka <3
Michał Czwojda - perkusja



... z rozpalonym uchem
LittleBit

3 komentarze:

  1. Lubię to :D
    A psychopatyczna Ruda fanka chodzi i zaraża swą chorobą. Dlatego musisz mnie zaprosić do siebie, albo wpaść do mnie żebyśmy mogli razem przechorować i obejrzeć koncert z tej płyty :]

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki za tę relację :-) spływa jak miód w moje uszy... w przerwie od pisania licencjatu.

    OdpowiedzUsuń
  3. nom, może następnym razem jak będziesz brała autograf to spytaj o tę sukienkę:D heh good job:D przynajmniej tutaj coś innego niż "koko-koko" itd, powiew jakości(mmm czuję się jak specjalista) trzymaj tę jakość;)

    OdpowiedzUsuń