Simon Wilcox i Shridhar Solanki spotkali się przypadkiem w Londynie ("Przypadek to pseudonim Boga, gdy nie chce się On podpisać"^^).
Wilcox, obarczona męskim imieniem, jest Kanadyjką, współpracującą już ze sporym gronem muzyków (m.in. jako twórca tekstów) zaczynając od Paris Hilton (nazwać tą panią muzykiem, czy nie nazwać?) a kończąc na The Kooks. Jednak jej początki sięgają jeszcze do Ontario College of Art & Design, gdzie w 1996 była znaczącym członkiem gotyckiego zespołu... Jej teraźniejszy styl na szczęście ucieka od młodych lat buntu. Wszyscy, którym ścieżki dźwiękowe wzbogacają playlisty, mogą kojarzyć jej dziewczęcy głos z filmu "Brothers":
Zespół wydał narazie debiutancką EP'kę - "King", której daleko do gotyckiego brzmienia (uff), za to łączy elektroniczne smaczki z gitarą, pianinem i dwugłosami. Król dopracowany do perfekcji, z każdym kolejnym kawałkiem motywuje kark do charakterystycznego dygania.
Nie wiem skąd się wziął ich "pociąg do nieba", może z chęci znieszczenia czarnej dziury w muzyce ;)... Za misje wyznaczyli sobie lekkie upiększenie i rozjaśnienie świata (źródło: fb). No to pierwszy sukces na koncie, bo powiem szczerze, że mój świat, dzięki ich towarzystwu, stał się trochę bardziej różowy.. a może to z powodu tej wiosny?
...bo kto nie lubi jabola jabłkowego o tej porze?
...z rozpalonym uchem
LittleBit
*do kupienia na: Amazon.com
Empty sky wpada w ucho:))
OdpowiedzUsuńno! czekamy na nowy wpis!:D
OdpowiedzUsuń