niedziela, 28 października 2012

Koncert Kari Amirian w Puzzlach 21.10.2012 City Sounds


Za każdym razem kiedy włączam płytę Kari Amirian, zadaję sobie pytanie - gdzie ta magiczna kobieta się chowała przez te wszystkie lata?! W jakiej to bajce przesiadywała wraz ze swoim mężem, pisząc opowieści o brataniu się zakochanych dusz? A może porwały ich małe, uszate elfy, które z żalu nad polską sceną muzyczną, zesłały zaczarowane nuty powodujące lewitację publiczności?
Nie wiem i pewnie się nie dowiem, bo tak to już bywa w baśniach. Ale jedno jest pewne - stwierdzenie "brzmią jak na płycie", przestało być już największym komplementem w moim słowniku. 
To był wieczór pełen nowych aranżacji, a nawet Kari, zwana "piłą zespołu", pozwoliła sobie na delikatne jam session. Dopiero występ na żywo odsłania wszystkie tajemnice źródeł dźwięków w utworach. Nawet na najlepszych słuchawkach nie wyczułabym, w których to momentach wiolonczelista Janek Stokłosa szaleje ze swoimi flażoletami, a gdzie Robert Amirian pieści gitarę smyczkiem.
Podczas tego koncertu uśmiech nie schodził im z ust od samego początku, bo podobno ta noc we wrocławskiej Przestrzeni Puzzle, była spełnieniem ich kolejnego marzenia. 
Obym miała okazję być i przy kolejnym spełnianiu...


 Zbawienna szklanka...



 




 




 Ulubiona!

The Winter is Back - czyli prognoza pogody na dziś






Daddy says I'm special - true story!

Dziękuję... 

Kari - za perfekcjonalizm i walkę z czystością każdego dźwięku
Robercie - za przypomnienie dźwięków dzieciństwa, mocne bębny i brak tandeciarstwa w pisaniu o miłości
Janku - za ponowne odkrycie wiolonczeli, nie tylko jej klasycznego brzmienia, ale tego bardziej... hm dynamicznego
Wojtku - za kontrabasowe palcówki, bo nareszcie siła strun nie została zagłuszona
Krzysztofie - za ten flow w bisie... każdy kto był, wie co mam na myśli
Kubo - za rytm i jeszcze raz rytm, nowy, świeży, indiański, drewno, ogień... ups zagalopowałam się.

Zwracam się po imieniu, bez zbędnych "panów i pań", bo wspieraliście swoją muzyką w tak wielu istotnych momentach, że trudno mi teraz wytworzyć poprawny dystans ;).

...z elfim uchem
LittleBit

4 komentarze:

  1. świetne zdjęcia! moje ulubione to z wiolonczelistą patrzącym do góry, świetny moment;))
    uściski!
    J

    OdpowiedzUsuń
  2. mieli dobrą improwizację:D

    OdpowiedzUsuń
  3. hej, mamy dla ciebie propozycję współpracy - odezwij się tutaj: magdasieprawska@outrave.net :)

    OdpowiedzUsuń
  4. 45 year old Research Assistant II Leeland Brumhead, hailing from Vanier enjoys watching movies like "Resident, The" and Parkour. Took a trip to Archaeological Site of Cyrene and drives a Econoline E150. sprawdz moje kompetencje

    OdpowiedzUsuń